Zielone
wzgórza położone w podmiejskich dzielnicach Muchy, miasta znajdującego
się na Tajwanie, są w weekendy wypełnione ludźmi, którzy mogą wówczas,
siedząc w znajdujących się tam herbaciarniach, popijać najbardziej
popularny napój - zieloną
herbatę, patrząc na zarysy miasta malującego się przed ich twarzami. Zjawisko to pokazuje, jak ważna
jest herbata dla mieszkańców Tajwanu. Tradycja jej picia przywędrowała
na wyspę wraz z Chińskimi osadnikami. I została do dziś. Ale tradycja picia herbaty może
być zagrożona, a wszystko przez instytut, który stworzył pierwszą na świecie
herbatę w pastylce. Rzecz, która sprawi, że aby móc delektować się
smakiem naparu, nie trzeba już będzie wstawiać wody i zalewać nią listków. Pastylka jest produkowana
przez TTES (Taiwan Tea Experiment Station), czyli Tajwańską Stację
Eksperymentalną Herbaty. Jest to finansowana przez rząd organizacja mająca
na celu promocję najważniejszego przemysłu wyspy – przemysłu
herbacianego. Naukowcy twierdzą, że herbaty, szczególnie zielona, posiada bardzo dużo drogocennych antyutleniaczy, które mogą zapobiec rakowi lub zawałowi serca.
Pastylki są tworzone poprzez
mielenie świeżo zerwanych liści w proszek. Następnie jest on mieszany z
innymi składnikami, by zatrzymać tak cenne elementy, jak aromat i właściwości
lecznicze. Każda tabletka zawiera w sobie katechiny i flawonoidy, oraz
karoten, a także witaminy A, B, C i E. Ostatecznie całość jest formowana
w kształt pastylki. Pastylka jest dostępna w trzech odmianach; może być
żuta. Połykana lub pozostawiana na języku w celu rozpuszczenia. Lin Mu-lien, dyrektor TTES
twierdzi, że osoby zapracowane lub będące z dala od domu będą
potencjalnymi nabywcami takiej pastylki. Uważa wręcz, że pastylka jest
lepsza od tradycyjnie zaparzanej herbaty. „Gdy zaparzamy herbatę,
nie zjadamy liści, a to w nich głównie zawarte są lecznicze składniki.
Ale ponieważ pastylka jest produkowana ze zmielonych liści herbaty,
wszystko wciąż w niej jest, wobec czego jest ona dla nas lepsza.” Mówi
pan Lin.
„Można powiedzieć, że
herbata to Tajwan” mówi Jackson. „Przed posiłkiem ludzie piją herbatę,
w jego trakcie i po nim także pija się herbatę. Jest ona obecna w czasie
rozmów ze znajomymi i w czasie ceremonii. Pijemy bardzo dużo herbaty na
Tajwanie. Nawet herbata instant jest nieakceptowana. Ludzie chcą zobaczyć
liść, użyć nosa, by poczuć jego zapach, ust, by pić herbatę i gardła,
by móc ją smakować. To właśnie kultura herbaty na Tajwanie.” Zwykli ludzie podchodzą do
tej sprawy bardzo sceptycznie. Większość zarzeka się, że nie są
zainteresowani zakupem herbacianych pastylek. Ale Lin Mu-lien jest dobrej myśli.
Konsumpcja herbaty wzrosła na Tajwanie od 0,34 kg na osobę w 1980 roku, do
1,25 kg na osobę w roku obecnym. Oolong jest ulubionym gatunkiem.
Lin powiedział, że już dwie firmy zainteresowały się produkcją
pastylki, która w chwili obecnej nie jest jeszcze na sprzedaż. Jednak wciąż mieszkańców Tajwanu trzeba będzie do tego pomysłu przekonywać. Ciekawe, czy pomysł taki spodobałby się Europejczykom. Niedawno miałem okazję spotkać cukierki herbaciane w warszawskich herbaciarniach, jednak są to tylko cukierki aromatyzowane zapachem i smakiem herbaty. Nie są z nich produkowane. Czas pokaże, czy pomysł z herbatą do ssania przyjmie się, czy zaginie w historii ludzkości... Artykuł
pisany w oparciu o teksty |