|
|||||||||||||||||||||||||
Zielone wzgórza położone
w podmiejskich dzielnicach Muchy, miasta znajdującego się na Tajwanie, są w
weekendy wypełnione ludźmi, którzy mogą wówczas, siedząc w znajdujących
się tam herbaciarniach, popijać najbardziej popularny napój -
zieloną herbatę, patrząc na zarysy miasta malującego się przed ich
twarzami. Zjawisko to
pokazuje, jak ważna jest herbata dla mieszkańców Tajwanu. Tradycja jej picia
przywędrowała na wyspę wraz z Chińskimi osadnikami. I została do dziś. Ale tradycja
picia herbaty może być zagrożona, a wszystko przez instytut, który stworzył
pierwszą na świecie herbatę w pastylce. Rzecz, która sprawi, że aby móc
delektować się smakiem naparu, nie trzeba już będzie wstawiać wody i zalewać
nią listków. Pastylka jest
produkowana przez TTES (Taiwan Tea Experiment Station), czyli Tajwańską Stację
Eksperymentalną Herbaty. Jest to finansowana przez rząd organizacja mająca na
celu promocję najważniejszego przemysłu wyspy – przemysłu herbacianego. Naukowcy twierdzą, że herbaty, szczególnie zielona, posiada bardzo dużo drogocennych antyutleniaczy, które mogą zapobiec rakowi lub zawałowi serca. Pierwszym
dużym sukcesem TTES było wymyślenie takiego sposobu mielenia herbaty, aby
pozostały w niej wszystkie cenne elementy. Jednakże smak proszku był tak
niedobry, że jedynym wyjściem okazało się aromatyzowanie go. Wówczas pojawił
się następny problem - jak utrzymać go, by długo był świeży? Cztery lata
temu naukowcy wpadli na pomysł formowania proszku w tabletki. „Tabletki są
łatwe do transportowania.” mówi Chen Kuo-jen, szef sekcji na TTES.
„Konsumenci mogą je mieć ze sobą o każdym czasie i w każdym miejscu”. W
chwili obecnej naukowcy opracowują sposób wprowadzenia zapachu do pastylki.
„Wiele osób kocha herbatę ze względu na jej piękny zapach.” mówi Chen.
„Szkoda, że wciąż nie potrafimy nasycić nim pastylek.” Pastylki są
tworzone poprzez mielenie świeżo zerwanych liści w proszek. Następnie jest
on mieszany z innymi składnikami, by zatrzymać tak cenne elementy, jak aromat
i właściwości lecznicze. Każda tabletka zawiera w sobie katechiny i
flawonoidy, oraz karoten, a także witaminy A, B, C i E. Ostatecznie całość
jest formowana w kształt pastylki. Pastylka jest dostępna w trzech odmianach;
może być żuta. Połykana lub pozostawiana na języku w celu rozpuszczenia. Lin Mu-lien,
dyrektor TTES twierdzi, że osoby zapracowane lub będące z dala od domu będą
potencjalnymi nabywcami takiej pastylki. Uważa wręcz, że pastylka jest lepsza
od tradycyjnie zaparzanej herbaty. „Gdy zaparzamy
herbatę, nie zjadamy liści, a to w nich głównie zawarte są lecznicze składniki.
Ale ponieważ pastylka jest produkowana ze zmielonych liści herbaty, wszystko
wciąż w niej jest, wobec czego jest ona dla nas lepsza.” Mówi pan Lin. Ale
herbata na Tajwanie to coś więcej niż odświeżający napój. Herbaciarnie są
miejscem do towarzyskich spotkań, do odbycia miłych rozmów, czy zagrania w
mah-jong. Herbata to również szereg tradycji i rytuałów związanych z jej
zaparzaniem. Dlatego dla wielu osób herbaciana pastylka nigdy nie będzie tym
samym, czym zwykła herbata. Do grona tych osób należy m. in. handlowiec
herbatą i wieloletni jej amator Jackson Huang. „Można
powiedzieć, że herbata to Tajwan” mówi Jackson. „Przed posiłkiem ludzie
piją herbatę, w jego trakcie i po nim także pija się herbatę. Jest ona
obecna w czasie rozmów ze znajomymi i w czasie ceremonii. Pijemy bardzo dużo
herbaty na Tajwanie. Nawet herbata instant jest nieakceptowana. Ludzie chcą
zobaczyć liść, użyć nosa, by poczuć jego zapach, ust, by pić herbatę i
gardła, by móc ją smakować. To właśnie kultura herbaty na Tajwanie.” Zwykli ludzie
podchodzą do tej sprawy bardzo sceptycznie. Większość zarzeka się, że nie
są zainteresowani zakupem herbacianych pastylek. Ale Lin Mu-lien jest dobrej myśli.
Konsumpcja herbaty wzrosła na Tajwanie od 0,34 kg na osobę w 1980 roku, do
1,25 kg na osobę w roku obecnym. Oolong jest ulubionym gatunkiem.
Lin powiedział, że już dwie firmy zainteresowały się produkcją
pastylki, która w chwili obecnej nie jest jeszcze na sprzedaż. Jednak
wciąż mieszkańców Tajwanu trzeba będzie do tego pomysłu przekonywać.
Ciekawe, czy pomysł taki spodobałby się Europejczykom. Niedawno miałem okazję
spotkać cukierki herbaciane w warszawskich herbaciarniach, jednak są to tylko
cukierki aromatyzowane zapachem i smakiem herbaty. Nie są z nich produkowane.
Czas pokaże, czy pomysł z herbatą do ssania przyjmie się, czy zaginie w
historii ludzkości... Artykuł
pisany w oparciu o teksty |
|||||||||||||||||||||||||
|